Dzisiaj to się wydaje oczywiste, że po mocniejszym wciśnięciu przycisku opuszczania szyb, tafla szkła wędruje samoczynnie w dół, bez konieczności ciągłego trzymania tegoż przycisku. W tym Nissanie to działało nie tylko w dół, ale też do góry. I to było nieprawdopodobnie wręcz zjawiskowe.
Nissan był wtedy potęgą. Był taką marką, która spokojnie mogła stawać obok Mercedesa i nie było w tym nic niestosownego. Jakość materiałów z jakich Japończycy budowali swoje auta, przewyższała nawet to, co proponowali Niemcy. Natomiast w kabinie było przytulnie, premium i z dużą ilością udogodnień. Na pewno więcej niż w ówczesnych bauerwagenach.
Zresztą, o czym my tu mówimy. W ówczesnych Benzach trzeba było dopłacić za grzaną szybę z tyłu, automatyczna antena radiowa była idiotyczną fanaberią, podobnie jak elektryczny korbotronik. Myślę, że pracownicy salonów z gwiazdą byli szkoleni na robienie kwaśnych min kiedy klient pytał o takie dodatki. A potem wyjmowali listę cen dodatków. To zamykało dalszą dyskusję.
Ten Nissan jest też inny od swojej konkurencji, pod względem techniki. Ma mianowicie pod maską silnik z turbodoładowaniem, co stawia go w jednym rzędzie nie tylko z niemiecką, ale też szwedzką konkurencją. A dla Nissana, brylowanie na jednej linii z Niemcami i Saabem to było coś. I właśnie takie było.
Miałem takimi Nissanami przyjemność jeździć. Turbodieslem i benzyną 2.0. Wspaniałe samochody. Myślę jednak, że ten ponad 130 konny wóz to przy nich nie lada wścieklizna. Nawet zastosowanie regulowanej twardości amortyzacji wydaje się w nim całkiem na miejscu.
Szukających ciekawego lajkonika w tym przedziale cenowym, namawiam do zapoznania się z tą ciekawostką. Nie pakujcie się w kolejnego Mercedesa, bo naprawdę jest na świecie więcej do przeżycia niż tylko niemiecka solidność.
Nissan Bluebird Turbo
Rocznik: 1987
Cena: 17 900PLN
Kontakt: 501 178 247